K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Spalony projekt

0

Mówi się, że gorsze od braku inwestycji są tylko inwestycje nietrafione. Dodatkowo kiedy w grę wchodzą pieniądze publiczne, nierzadko są one nieefektywnie wydawane, a urzędnicy nie ponoszą odpowiedzialności za niemerytoryczność swoich decyzji.

W skali mikro przykładem swego rodzaju niefrasobliwości urzędniczej w wykorzystaniu dotacji unijnych jest projekt rewitalizacji podwórka pomiędzy ulicami Tuwima i Konopnickiej w Słupsku. Idea dobra, ale zabrakło chyba racjonalnej oceny zastosowanych rozwiązań. Kiedy trzy miesiące temu wybuchł pożar na zrewitalizowanym podwórku, niszcząc jego zabudowę i kilka samochodów, uwidoczniły się mankamenty projektu przygotowanego przez ratuszowy wydział. Po pierwsze, wiata śmietnikowa – według planu wykonana z drewna – znakomicie posłużyła piromanowi jako cel jego działania. Tymczasem – mówią mieszkańcy – w miejscach poddanych podobnej odnowie spotkać można obiekty murowane, bardziej odporne choćby na przypadkowe zaprószenie ognia. Tak jest np. na ulicy Bema. Po drugie, monitoring podwórkowy zakupiony w ramach dotacji unijnej okazał się zupełnie nieprzydatny. I to nie dlatego, że zamontowano sprzęt marnej jakości. Wręcz przeciwnie. Trzy obrotowe kamery swoim zasięgiem bez przeszkód mogą obejmować zrewitalizowany teren. Problem jednak w tym, że nie ma… odbiorcy tego przekazu. Można mieć wrażenie, że priorytet maksymalnego wydatkowania środków unijnych wyprzedził merytoryczny rachunek zysków.

W ocenie Marka Biernackiego, wiceprezydenta miasta, kłopot tkwi w braku systemu, który automatycznie mógłby interpretować to, co dzieje się na ekranie monitorującym sytuację w mieście.

Nie sztuką jest zebrać 100 czy 150 kamer, kiedy i tak nikt nie jest w stanie fizycznie tego obserwować. Tymczasem nowoczesne systemy od razu reagują na zaistniałe zmiany na ekranie i w sposób automatyczny pokazują, że w danym miejscu coś się dzieje, gdzie indziej trzeba interweniować. My takiego systemu nie mamy. Nasz jest jeszcze dosyć prymitywny, wymaga stałej obserwacji pracowników… Tak więc tematu i tak nie rozwiążemy, jeśli nie zrobimy skoku technologicznego – podkreśla wiceprezydent.

Trudno uwierzyć, że autorzy projektu nie wiedzieli o niedomogach kadrowych i sprzętowych we własnym urzędzie. Ale bezużyteczny monitoring to jeden problem, drugi, dużo większy, to rozgoryczenie mieszkańców, którzy czują się oszukani przez urzędników. Słupszczanie mówią o utracie poczucia bezpieczeństwa i braku reakcji właściwych służb na szkody, jakie pozostawił pożar. Na kilkanaście zainstalowanych w ramach rewitalizacji lamp działają teraz może trzy, pozostawiając podwórko w całkowitych niemal ciemnościach. Śmietnika też wciąż nie ma. Jak czytamy w urzędowym piśmie skierowanym do wspólnoty kilkudziesięciu rodzin, jego odnowienie wymaga konsultacji z Działem Estetyzacji Przestrzeni Publicznej i Opieki nad Zabytkami, co pewnie musi potrwać, ale i może dziwić, gdyż projekt wiaty i tak przecież powinien być zgodny z tym, na który przyznana została dotacja. Niemniej dyrektor PGM zapewnia, że wkrótce śmietnik powstanie, a mieszkańcy nie będą już musieli daleko szukać miejsca na odpady.

Po pożarze skontaktowaliśmy się z firmą, która montowała wiatę i inne urządzenia, i uzyskaliśmy wstępne zapewnienie, że podejmie się ona odbudowania tego obiektu. 25 sierpnia wystawiliśmy jej zlecenie na wykonanie wiaty w takim samym układzie, jak pierwotnie i uzyskaliśmy zapewnienie, że w październiku identyczna wiata powstanie – mówi Andrzej Nazarko, dyrektor PGM w Słupsku.

Mieszkańcy chcieliby odnowienia spalonej wiaty, ale w formie obiektu murowanego. Obawiają się kolejnego podpalenia. Nie przekonuje ich także argument o konieczności zachowania zgodnych z projektem walorów estetycznych, ponieważ – twierdzą – te w wielu miejscach i tak kontrastują z odrapanymi tynkami. Mają też pomysł na rozwiązanie problemu z monitoringiem.

Praktycznie w każdej rodzinie znajduje się komputer, laptop czy tablet, a wprowadzając system nawigacji, sami – na swoje potrzeby – moglibyśmy mieć podgląd podwórka. Nam nie jest potrzebny ktoś, kto będzie to obsługiwał. Mam ochotę, wrzucę sobie w komputer program, wbiję kod i mam dostęp do naszych kamer. To jest bardzo proste rozwiązanie – przekonuje Mariusz Robak, mieszkaniec bloku przy ulicy Tuwima.

Pociechą dla mieszkańców pozostaje fakt, że funkcjonariusze Komendy Miejskiej Policji w Słupsku znaleźli sprawcę podpalenia. Jak informuje komisarz Robert Czerwiński, piroman to trzydziestokilkuletni słupszczanin, który w sumie przyznał się do 9 podpaleń w ciągu roku. Teraz o jego dalszym losie zdecyduje sąd.

(jwb)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.